15 listopada 2013

ROZDZIAŁ 5

 ROZDZIAŁ 5


Kamil usiadł obok mnie i przytulił. Zauważył, że cała się strzęsę. Zdjął z siebie bluzę i założył na mnie. Po chwili oboje wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Po głowie kłębiły mi się tysiące myśli. Dotarliśmy już pod bramę. Postanowiłam teraz przeprowadzić z nim te rozmowę.
- Ale wiesz, że mimo wszystko nawet za kilka lat nie możemy być razem?
- A to niby dlaczego.- zdziwił się chłopak.
- Słuchaj, wiesz że Mateusz ciebie nie cierpi, to samo pewnie Karol. Już zaczęli sfatać mnie z Kubą.
- Słuchaj, podobasz mi się. Na razie udawaj dziewczynę Kuby ok?
- Ale po co?
- Słuchaj ja chce z tobą być. Będziemy się spotykać. Ty masz udawać przy Kamilu, Karolu itd. 
 Przytuliłam chłopaka i odeszłam bez słowa. Weszłam od razu na górę. Ubrałam piżamę, położyłam się i odpłynęłam.

*Następny dzień*

Obudził mnie już budzik. Wstałam ubrałam ten denny mundurek i zeszłam na dół na śniadanie. Zjadłam jogurt i wyszłam z domu. Znowu podwiózł mnie Karol. Wchodząc do szkoły wszyscy mnie znowu witali. Zobaczyłam Kamila, uśmiechnął się i pokazał wzrokiem w lewo. Pod szafkami stał Kuba z innymi chłopakami i patrzyli na mnie. Postanowiłam podejść i zacząć całe przedstawienie. Pocałowałam od razu chłopaka. Długo i namiętne. Przez głowe przeszła mi myśl "Nie zakochuj się"


 
Wszyscy jego koledzy na nas patrzyli. Nie dali nam długo czasu, bo podleciała do nas Paula.
- Co ty robisz idiotko?- zaczeła na mnie krzyczeć.
- O co tobie znowu chodzi dziewczyno?- bronił mnie Kuba.
- Ona wczoraj całowała się z Kamilem. - Kuba spojrzał tylko na czarnowłosego i prychnął.
- Ty jesteś jakaś opentana.- chwycił mnie za rękę i poszliśmy do klasy. Lekcje znowu minęły szybko. Postanowiliśmy z chłopakiem iść do mnie. Weszliśmy i od razu skierowaliśmy się do mnie do pokoju. Poszłam jeszcze po coś do picia dla nas i przebrałam się.

Usiedliśmy na łóżku i puściliśmy jakiś film. Bardzo dobrze nam się rozmawiało. Nie był żadnym sztywniakiem, ale nie był też jak ci chłopacy których długo znałam. To mnie zdziwiło. Był naprawdę fajny. Pomyślałam, że moge się zakochać. I wtedy stało się. Zbliżył się. Pocałunek. Już nie udawany, chyba prawdziwy...


Gdy oderwaliśmy się od siebie, siedzieliśmy w ciszy. Patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy się. Znowu rozpoczeła się rozmowa. Nadeszła 21:00. Kuba musiał już iść. Odprowadziłam go na dół do drzwi. Cmokneliśmy sie jeszcze na pożegnanie i wróciłam do pokoju. Po drodze wzięłam coś do jedzenia. Usiadłam przy laptopie. Weszłam na skype i zadzwoniłam do Emily. Opowiedziałam jej o moich rozterkach na temat tych dwóch chłopaków. Ona opowiedziała mi jak tam u nich jest. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi....

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KOMENTUJCIE MIŚKI KC WAS. SORRY ŻE NIE BYŁO ALE MIAŁAM ROZTERKI ITD. ;/






23 października 2013

ROZDZIAŁ 4

ROZDZIAŁ 4


Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i przekręcanie klucza. Ktoś wchodził do pokoju. Odepchnęłam Kamila, i poleciałam do kibla. Ktoś wszedł i po jakiś 2 min.wyszedł. Opuściłam toaletę. Z mojej garderoby wyłonił się czarnowłosy. Wystraszyłam się trochę.
- Chyba musisz już iść.- powiedziałam nie podchodząc za blisko.
- Nie muszę mam czas.- Usiadł na moim łóżku.
- Ale, ja go nie mam. Jest już 19. Rodzice się nie martwią?- zapytałam z ironią.
- A co musisz odrabiać lekcje? Ja mam spokój mieszkam w internacie.- uśmiechnął się.
- Tak, muszę odrabiać lekcje.- skłamałam.
- Zabawna jesteś.- uśmiechnął się jeszcze szerzej. Podszedł do parapetu i otworzył okno. - Będe po ciebie o 20. Przejdziemy się na spacer.- wyskoczył. Nawet nie pozwolił mi odpowiedzieć. Włączyłam laptopa i puściłam muzykę. Zastanawiałam się co ubrać. Nie miałam pojęcia więc założyłam to:


 Podtapirowałam włosy i nim się zorientowałam była 20. Zeszłam po schodach na dół. Karola nie było, a Mati siedział u sb. Wyszłam na dwór i od razu poczułam chłód na skórze. Zauważyłam idącego w moją stronę Kamila. Podeszłam również do niego. 
- Hej. – powiedziałam nieśmiało się uśmiechając.
- Witam. – spontanicznie objął mnie ramieniem i skierował w stronę ścieżki prowadzącej do miasta. Nie odtrąciłam jego ręki, ponieważ było mi zimno. Właśnie dochodziliśmy do lodziarni, nie musiałam się martwić, że zapadnie niezręczna cisza.
Nie pytając mnie o zdanie kupił nam lody czekoladowo-bananowe.
- A gdybym nie lubiła czekoladowych ? – Spytałam po tym jak uroczo podziękowałam przyjmując rożek z jego rąk.
- Pewnie i tak byś zjadła. Znam dziewczyny.
Zaśmialiśmy się.
- To moje ulubione.
- Serio? No widzisz, ja już wiem co jest dla ciebie dobre.
- Czyżby ?
- Chcesz się przekonać ?
Stanęliśmy.
- Dawaj.
Uśmiechnął się oblizując wargi i przysunął się bliżej. Gdy poczułam jego oddech na mojej szyi, odwróciłam się zakłopotana.
Kamil spojrzał się na mnie zawiedziony.
- No cóż, straciłaś jedyną szansę. Więcej nie będzie. – pokazał mi język. Przed oczami mignął mi srebrny kolczyk.
- Już ja zadbam o to żeby były. – odcięłam się.
- Trzymam cię za słowo.
 Poszliśmy do parku. Powoli zapadał zmierzch. Pomiędzy drzewami przebijały się ostatnie promienie zachodzącego słońca. Ławka skąpana była w pomarańczowym świetle
Kamil strzepnął liście leżące na deskach i pokazał mi, żebym usiadła.
Oparłam się o zimne drewno patrząc na ( cóż za zbieg okoliczności ) całujące się gołębie. Ganiały po chodniku jak na jarane.
- Opowiedz mi coś o sobie. – zaproponował chłopak. – Wiem tylko, że przeprowadziłaś się
z sierocińca.
- A co chciałbyś wiedzieć ?
- Wszystko. – odwrócił się do mnie kładąc rękę na moim udzie.
 - Teraz ty. – powiedziałam, gdy skończyłam.
- A co tu o mnie opowiadać. Pewnie już wszystko wiesz. – zaśmiał się.
- Nno..nie wszystko.
- Czyli gadaliście o mnie z tym lizusem. – uśmiechnął się dumny jak paw przeczesując palcami kruczoczarne włosy.
- Troszkę. – zaśmiałam się. – Ale wolę to usłyszeć od ciebie.
- No dobra.. więc.. jestem normalnym chłopakiem z nienormalnymi pomysłami. Uzależniony od piercingu, kakaa i pięknych dziewczyn. – spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
- Dobra, to już było w stylu taniego podrywacza, lepiej wróćmy
do wątku spod lodziarni. – zmienił temat.
Odetchnęłam.
- No, czekam. Miałaś sprawić, że będą kolejne szanse. – powiedział gdy nic nie mówiłam.
- Przyznaj się, że chcesz mnie pocałować.- uśmiechnęłam się dziwiąc się swoją własną śmiałością.
- Przyznaj się, ze boisz się zrobić to pierwsza. – odciął się zatapiając spojrzenie w moich oczach.
- Ty pierwszy – szepnęłam gdy jego usta znalazły się milimetry od moich. Już mieliśmy się pocałować, gdy nagle. Zza ławki wyłoniła się Paula. Miała zapłakane oczy. Utkwiła we mnie wzrok, po tym jak zilustrowała chłopaka.
- Ty zdziro! Szmato!- krzyczała na mnie. Chciała się na mnie rzucić, lecz Kamil ją odciągnął.
- O co tobie znowu chodzi dziewczynko.
- Kuba ze mną zerwał! Przez ciebie. A ty sobie znalazłaś innego chłoptasia, którego też pocałujesz i zostawisz.
- Dziwisz się, że cię zostawił. Uważasz się za nie wiadomo kogo, siedzisz 2 godziny przed lustrem nakładając gładź szpachlową. Naprawdę się dziwisz.
- Zobaczysz. Jeszcze się zemszczę. Zobaczysz.- powiedziała Paula i odeszła z płaczem. Usiadłam, a raczej padłam na ławkę. Kamil usiadł obok mnie i przytulił. Zauważył, że cała się strzęsę. Zdjął z siebie bluzę i założył na mnie.

2 września 2013

Rozdział 3

ROZDZIAŁ 3

- Kamil. - spojrzał na mnie spod ciemnej czupryny. - A ty Karolina nieprawdaż?- uśmiechnął się. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć ktoś pociągnął mnie za rękę w stronę drogi. To lizus. 
- Co ty wyprawiasz?!- Wrzasnęłam na niego i próbowałam się zatrzymać.
- Potem tobie wytłumaczę. Choć!- był silniejszy i się nie zatrzymywał. Doszliśmy do domu. Poszłam od razu wściekła do pokoju. Przebrałam i poprawiłam makijaż. 
 Zgłodniałam. Zeszłam na dół do kuchni. On niestety też tam był. Zignorowałam go i powędrowałam do lodówki. Patrzył na mnie bez przerwy. Nie wytrzymałam.
- Co się kurwa patrzysz?- zapytałam przez zęby. Byłam wściekła, że odciągnął mnie od Kamila. Chciałam się jak najwięcej dowiedzieć o czarno włosym, a on mi to uniemożliwił. Wzięłam z lodówki kartonik z sokiem. Nalałam sobie do szklanki pomarańczowej cieczy i wzięłam z szafki słomkę. Oparłam się o blat i czekałam na jego odpowiedź.
- Słuchaj Karolina. Przepraszam za to przed szkołą, ale się o ciebie martwię.- wreszcie coś powiedział.
- Ale czemu ty się o mnie martwisz? Znasz mnie zaledwie 2 dni. 
- Nie wiem Karolina. Naprawdę nie wiem. Zrozum po prostu, że on jest niebezpieczny. Proszę nie zadawaj się z nim na razie. Tylko jakiś czas. Zakoleguj się na przykład z Kubą.
- Z kim?! 
- Ten którego całowałaś. Były Pauliny. Oprócz tych jego melanży, jest naprawdę w porządku uwież. 
- Ught... No dobrze. Niech tobie będzie.- powiedziałam z niechęcią. Chciałam lepiej poznać Kamila, a tu takie coś. Wzięłam ze sobą szklankę na górę. Zamknęłam drzwi od pokoju, sok odłożyłam na stoliczek i poszłam zmyć z siebie cały ten dzień. Postanowiłam się przebrać w to samo. Otworzyłam okno, żeby trochę przewietrzyć pokój. Weszłam pod prysznic. Wyszłam po jakiś 15 minutach. Nagle zobaczyłam, że moje ubrania są całkiem mokre. Owinęłam się ręcznikiem. Przeszłam przez drzwi dzielące łazienkę z sypialnią. Nagle moim oczom ukazał się Kamil, siedzący u mnie na łóżku i pijący mój sok! Wystraszyłam się. Po chwili zadałam sobie również sprawę, że jestem owinięta samym ręcznikiem. On spojrzał na mnie i uśmiechnął się z zadowoleniem. 
- Fajny, strój. - powiedział w końcu.
- Co ty tu robisz? 
- A tak sobie przyszedłem do ciebie. 
- Okej, zaraz porozmawiamy tylko się ubiorę.
- Spokojnie, nie musisz. Jak chcesz to możesz nawet zdjąć ręcznik.- uśmiechnął się jak lis. Weszłam do garderoby. Tamte ubrania miałam mokre więc ubrałam co innego. Zrobiłam to jak najszybciej.

Siedział tak jak wcześniej na łóżku wpatrując się w moje zdjęcia z Damianem i Emily. Gdy mnie zobaczył od razu zapomniał o zdjęciach. Zagwizdał tylko w odruchu zadowolenia. Usiadłam obok niego zastanawiając się jakie pytanie zadać pierwsze. Nagle pomyślałam, że w każdej chwili może wejść Mati. Podeszłam do drzwi i zamknęłam je na klucz. Jak co to powiem, że się przebierałam albo coś w tym stylu. Nie mam ochoty na kolejne kazanie o Kamilu. Jestem tylko ciekawa czemu ten Mateusz się tak bardzo o mnie martwi. Usiadłam w bezpiecznej odległości od czarnowłosego. Wiem, że źle robię okłamując "lizuska", jednak ciągle coś mnie przyciąga do tajemniczego rówieśnika. Coś w rodzaje czarnej magi lub innego gówna. Jest to średnio przyjemne i komfortowe. Chyba za dużo myślę. Życie w bidulu było łatwiejsze. O wiele łatwiejsze.
- Po co zamknęłaś drzwi. Szykuje się coś?- I znowu jego chytry uśmiech.
- Nie, po prostu nie chce żeby Mati nas zobaczył.
- A co ten lamus to twój chłopak.
- Nie nazywaj go tak. Po co przylazłeś?
- Dokończyć naszą popołudniową rozmowę.
- A jaki temat konkretnie chcesz dokończyć.
- Ten kiedy mówiłaś jak bardzo się tobie podobam i jak bardzo chcesz mnie pocałować.
- To nie moje marzenia tylko twoje. Nie mam za bardzo ochoty na te rozmowę wiesz?
- Ktoś tu nie w humorze. Okres?
- Idź już naprawdę. - wstałam. On wstał chwilkę po mnie. Podszedł krok, ja się nie ruszyłam. Już po chwili stał prosto przede mną. Biliśmy kilka centymetrów od pocałunku. Odepchnęłam go. Spojrzał tylko zdziwiony. Po moim policzku spłynęła łza. To było straszne. Nie płakałam od kiedy miałam 14 lat. Pierwszy raz od 3 lat mam łzę na policzku. Co ten chłopak ze mną robi.
- Nie mogę.- wyszeptałam, kolejna łza. On nic nie powiedział. Przytulił mnie tylko. Stałam wtulona w niego i płakałam. Przypominałam sobie jak mama zgaszała sobie papierosy na moich rękach. Jak nie raz jeden z tych jej chłopaków chciał się do mnie dobrać. Wspomnienia latały po mojej głowie. Jego zapach był oszałamiający. Czułam też papierosy, które próbował zakryć perfumami. Łzy po woli zaczęły się kończyć a oczy piekły. Zawsze tak miałam, gdy byłam młodsza. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi i otwieranie zamka kluczem. Kamil dalej był w pokoju.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co dalej? Kto wlazł do pokoju? Co z Kamilem?
TAK WGL JEST MI PRZYKRO ANI JEDNEGO KOMENTARZA POD TAMTYM OPISEM ANI JEDNEGO. DODAŁAM TEN ROZDZIAŁ ALE JAK BĘDZIE TO SAMO TO NIE DODAM KOLEJNEGO SERIO.
ZAPRASZAM DO ZAKŁADKI NA GÓRZE "BOHATEROWIE"
Wracam do poprzedniej stawki:

5 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ ;3

31 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 2 - Całus

Czytaj opis ! ;)

ROZDZIAŁ 2

 Wróciłam do "domu" i weszłam do pokoju. Nikogo nie było w salonie. Lizus pewnie spał albo odrabiał lekcje ,a Karol robił coś do pracy. Podeszłam do łóżka ,a na poduszce leżała karta z napisem:

           O kogo ja tu widzę? Mam nadzieję ,że niedługo się poznamy.

Okno było otwarte. Jakiś zboczeniec wszedł przez nie i położył mi te kartę. Podeszłam zamknęłam i zasłoniłam mój widok na świat. Wzięłam za duży T- Shirt i bieliznę. Powędrowałam pod prysznic. Rozebrałam się. Już po chwili byłam cała mokra od gorącej wody. Po jakiś 10 min wyszłam i dokładnie wytarłam się ręcznikiem narzuciłam na siebie "piżamę". Usiadłam na łóżku i sprawdziłam telefon. Miałam 2 wiadomości. Jedna od Damiana "Oj Żyleta ,ale się wpierdoliłaś. Powodzenia! Mamy wszyscy nadzieje ,że niedługo wrócisz. Tęsknimy xx." Jakie to słodkie. Tęsknią za mną. Tak samo jak ja. Nie odpisywałam już. Druga wiadomość była od jednej z tych dziewczyn z którymi paliłam. "Siema, idziesz z nami w przyszły weekend na browarka i na domówkę?". Postanowiłam na razie nie odpisywać i poczekać na przyszły weekend. Jutro idę do tej gównianej szkoły. Mundurek składa się z białej koszuli, czarnego żakietu, czarniej spódnicy przed kolano i obcasów. Na szczęście Karol zrobił dla mnie coś wspaniałego. Załatwił mi mundurek jak on to powiedział "bardziej w twoim stylu". Jest 10 razy lepszy. Biała koszula, skórzana kamizelka, krótkie czarne spodenki, trampki i torba w panterę. Nim się zorientowałam odleciałam w miłych objęciach Morfeusza. 
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju. Przy oknie stał Karol. Odsłonił rolety ,żebym wstała. Nie chciał mnie pewnie normalnie budzić. Przywitałam się z nim uśmiechem. Był dość zdziwiony. W końcu byłam trochę sceptycznie do niego nastawiona. Odwzajemnił nie pewnie uśmiech i poinformował mnie o śniadaniu. Wyszedł. Wstałam z łóżka. Ubrałam się i poszłam do toalety uczesać i umalować. Wyprostowałam delikatne włosy ,a potem lekko podtapirowałam. Makijaż był mocny jak zwykle. Tego nie zmienię.
"MUNDUREK"


Wyglądałam inaczej w tej białej koszuli. Zeszłam na dół. Przy stole siedzieli już Karol i Mateusz. Zajadali się kanapkami. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam jogurt oraz łyżeczkę z szuflady. Usiadłam do stołu.
- Karolina zrobiłem wszytko co mogłem z twoim mundurkiem oraz żebyś się dobrze czuła. Mam tylko jedną proźbe. - zamilkł na chwilę. - Proszę przedstawiaj się Karolina. - dokończył niepewnie Karol. Nie lubiłam mojego imienia. Ale i tak długo tu nie zostaje więc co mi szkoda. 
- No okej. Spoko. - nabrałam jogurt na łyżeczkę i zaczęłam jeść. Karola znowu dopadło zdziwienie. On pewnie myślał ,że jak mieszkałam w sierocińcu to nie jestem za nic wdzięczna i nie umiem się odwdzięczyć innym. A taka prawda ,że ja się ciesze z najmniejszego drobiazgu. Ciężko jest się przyznać ,ale nie potrafię okazywać uczuć. Zjadłam jogurt. Łyżeczkę włożyłam do zmywarki ,a kubeczek do śmieci. Reszta domowników też już zjadła. Włożyłam torbę za ramie i udałam się z Mateuszem do drzwi. Karol siedział już w samochodzie. Wsiadłam na tylne siedzenia. Po jakiś 10 minutach byliśmy na miejscu. Wysiadłam z samochodu. Ludzie patrzyli na mnie jak na odludka. Byłam inna ale jak na taki poziom powinni mieć więcej tolerancji i zająć się własnymi sprawami. Nagle na korytarzu ktoś zaczął mnie świdrować wzrokiem. Brzuch fiknął kozła. Zobaczyłam chłopaka był łudząco podobny do Damiana. Przeraziło mnie to. Patrzył mi prosto w oczy. Stał na przeciwnej stronie korytarza. Ja stanęłam pod klasą i czekałam na nauczycielkę. On towarzyszył mi swoim wzrokiem. Czułam go ciągle. To nie był na pewno Damian. Podszedł by.
 
Kto to może być ?!
Damian tak poza tym nie ma kolczyka pod prawą stroną wargi. To jest dziwnie. Strasznie dziwne. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek na lekcje. Nauczycielka otworzyła klase. Wszyscy od razu wbiegli do środka. Ja czekałam, aż oni przepchają się przez drzwi. Wszyscy weszli i zajęli miejsca. Ławki były dwu osobowe. Wszystkie miejsca pozajmowane. Oprócz jednej. Całkiem pustej ławki. Usiadłam w niej. Była na samym końcu sali. Nagle do klasy wszedł ten sam tajemniczy gościu z korytarza. Spojrzał na mnie. Kąciki ust delikatnie uniosły mu się ku górze. Usiadł obok mnie. Czyli to miejsce obok było jego. Jaka ja jestem głupia. Wyjęłam podręczniki i zaczęłam pod stołem bawić się telefonem. On uśmiechnął się do siebie. Nie wiedziałam co to znaczy. Nagle zaczął coś wytrwali pisać na małej karteczce. Złożył ją i podał mnie. Spojrzałam na niego. Był wpatrzony w tablice. Jak gdyby nigdy nic. Otworzyłam złożoną wiadomość.  

Jak się podobała wiadomość na poduszce? Mam nadzieje ,że dotarła? 

Wystraszyłam się. Czyli to on mi to wysłał. Schowałam papierek do kieszeni. Zabrzmiał dzwonek. Skończyła się lekcja. Wyszłam jak najszybciej na korytarz ze strachu ,że jeszcze będzie chciał porozmawiać. To wszystko jest jakieś dziwne. Wysyła mi dziwne listy. Włamuje się do domu. Skąd wiedział że tam mieszkam? On jest przerażający. I na koniec. Przypomina Damiana! A może jestem już totalnie porąbana i widzę go jako zjawę. Usiadłam pod ścianą. Musiałam chwilkę pomyśleć. Nagle podeszła do mnie jakaś rozkoszna blondyneczka. Wiedziałam że nie będziemy koleżankami.






- Cześć odludku. Mam prośbę. Weź nie panosz się jak nie wiadomo kto po szkole okej?- zapytała.
- A co konkurencje ci robię? Wiesz ja przynajmniej nie siedziałam 3 godziny na solarce i nie wyglądam jak marchewka.
- Hahha. Ale poczucie humoru. To moja szkoła. Ty nie jesteś żadną konkurencją. Nawet jakbyś chciała nie miałabyś żadnego chłopaka stąd.
- Taaa. A który jest twój. - wstałam i spojrzałam na nią. Pokazała palcem na chłopaka w czapce. Podeszłam do niego i pocałowałam. Odwzajemnił każdy mój pocałunek bez wyjątku. Ona patrzyła tylko na nas oszołomiona. Gdy się obudziło podbiegła do nas i oderwała od siebie. 
- Co ty robisz dupku? - krzyczała na niego.
- To ona mnie pocałowała. - spojrzał na mnie. Ja przygryzłam niewinnie dolną wargę. Uśmiechnął się.
- Właśnie widzę ,że ci się nie podoba. Oddawałeś jej każdy pocałunek. Jesteś świnią! - wrzasnęła i uciekła. Cały korytarz patrzył na nas. Ja uśmiechnęłam się do bruneta. Podeszłam do niego i powiedziałam na ucho. - Dobrze całujesz. - po czym odeszłam. Wiem tylko ,że się uśmiechał. Nagle przypomniałam sobie ,że całe to zajście mógł obserwować czarno włosy! Niby się go nie bałam, ale miał w sobie coś niepokojącego. Był pełny tajemnicy. Reszta lekcji mijała szybko. Kilka osób pogratulowało mi sprawy z Paulą. Bo tak właśnie miała na imię. Z Mateuszem nawet nie rozmawiałam. Chodził tylko cały czas taki przybity. Wyszłam przed szkołę. Mieliśmy wracać z Mateuszem na piechotę. Wszyscy się ze mną żegnali. Stałam się lubiana? Za odegranie się jakiejś zołzie. Czekałam sobie na murku przed szkołą i czekałam na Lamuska. Nagle zobaczyłam czarnowłosego wychodzącego ze szkoły. Podszedł i usiadł obok mnie.
- Niezły teatrzyk dzisiaj odwaliłaś na przerwie. - jego głos przechodził delikatną chrypką.
- Taaa. A jak ze mną rozmawiasz to może mi powiesz jak masz na imię?- zapytałam.
- Kamil. - spojrzał na mnie spod ciemnej czupryny. - A ty Karolina nieprawdaż?- uśmiechnął się. Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć ktoś pociągnął mnie za rękę w stronę drogi..

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 IM WIĘCEJ KOMENTARZY TYM SZYBCIEJ NASTĘPNY ROZDZIAŁ PAMIĘTAJ.
PATRZAJCIE ZAKŁADKI PO PRAWEJ STRONIE BLOGA BO BĘDĄ TAM PYTANIA DO BOHATERÓW. BĘDZIECIE ICH MOGLI ZAPYTAĆ O CO TYLKO CHCECIE ;*


                                7 Komentarzy = Kolejny rozdział ;3


ROZDZIAŁ 1 - Żyleta

Przeczytaj notkę pod rozdziałem ;*

ROZDZIAŁ 1

Hej! Jestem... No właśnie kim jestem. Kumple i przyjaciele nazywają mnie Żyleta. Jednak nie o to chodzi. Matka wychowywała mnie przez 13. Później ojciec ją porzucił. Zaczęła pić, ćpać, sprowadzać jakiś pijaków do domu. Jak nie dawała sobie ze mną rady, biła mnie. Znudziłam jej się. Oddała mnie jak psa. Tylko ,że ja trafiłam do sierocińca. Bidul okazał się moim miejscem.Weszło samotne dziecko, nastolatka Karolinka. O którą nauczyciele się martwili. Wyszła 17 lata, Żyleta, pijąca, paląca, silna, przeklinająca. Dzisiaj wychodzę. Zostawiam całą moją ekipę. Pewnie wrócę za jakiś miesiąc. Wiem tyle ,że to jakiś samotny mężczyzna. Podobno bogaty. Wyszłam przed ten szary budynek, znany mi jako dom. Miałam czarną walizkę z kilkoma dziurami. Nie czekałam długo. Podjechało czarne BMW X6. Wysiadł z niego dość młody facet, przystojny w garniturze. Wziął moją walizkę.
- Hej jestem Karol miło mi. Ty jesteś pewnie Karolina? - wyciągnął w moją stronę rękę. Spojrzałam na nią.
- Żyleta. - poprawiłam go. Przybiłam mu piątkę. Zabrał rękę. Nie spodziewał się tej piątki. Zrobił dziwną minę i podszedł do samochodu. Włożył mój bagaż do bagażnika. Usiadł za kierownicą ,a ja usadowiłam się na miejscu pasażera. On zapiął pas, więc ja zrobiłam to samo. Po chwili usłyszałam dźwięk silnika. Ruszyliśmy. Siedziałam zapatrzona w szybę. Oddalaliśmy się coraz bardziej od domu. A raczej byłego domu. Co jakiś czas czułam jego wzrok na sobie. Zignorowałam to. Jechaliśmy strasznie długo. Usnęłam po drodze. Obudziłam się ,gdy samochód parkował na dużym podjeździe. Budynek przed którym się zatrzymaliśmy był 3 razy taki jak sierociniec. W drzwiach pojawił się jakiś chłopak. Chyba był w moim wieku. Był dobrze uczesany, miał na sobie oryginalne ubrania. Ukochany synek tatusia po prostu. Jak oni myślą ,że ja zacznę nosić kolorowe sukienki, bo oni tak chcą to się grubo mylą. Chłopak podszedł do bagażnika i wyjął walizkę. Był ubrany w to:

Wyglądał tak poważnie, że aż śmiesznie. Moja ekipa zawsze byłą luźna. Chodziliśmy na wagary na browarka. To były czasy. Niedługo na pewno tam wrócę. Weszłam do domu za Karolem. Nie będe mówiła na niego pan. A na pewno nie ojciec. Ja nie mam rodziny i niech tak zostanie. Weszliśmy do wielkiego salonu. Wszystko tu było luksusowe. Nie wiedziałam nawet w jakim jest mieście. Nagle zobaczyłam zegar a na nim napis :
                                                         LONDON,  11:32
Przeraziłam się. Tak daleko od domu. To przerażająca wizja. Ale cóż. Mężczyzna poprowadził mnie po schodach na górę, a potem przez jedne drzwi do pokoju. Jak się okazało mojego. Był urządzony w stylu Londynu. Jak byłam mała zawsze chciałam taki dostać. Zapłakałabym kilka lat temu. Lecz teraz. Byłam zbyt nieczuła i chamska żeby płakać. Jak się okazało była w tym pokoju jeszcze moja toaleta. Urządzona na ciemno, co bardzo mi się spodobało. Oraz garderoba z kilkoma sukienkami, mundurkami, żakietami. Jak im się wydaje, że będę to nosić to się mylą.


Mężczyzna wyszedł zostawiając mnie z brunetem. Postawił walizkę i spojrzał na mnie. Ja kucnęłam przy bagażu i otworzyłam go. Na dnie miałam ćmiki, a niezbyt chciałam żeby wiedział. Zaczęłam więc wypakowywać ubrania z wierchu. A on tam stał i patrzył na mnie. W końcu się ocknął.
- Hej, Mateusz jestem.- wyciągnął rękę w moją stronę tak jak Karol.
- No siema. Ja jestem Żyleta.- zignorowałam jego rękę i dalej rozpakowywałam ubrania. Był lekko zdezorientowany. Włożył rękę z powrotem do kieszeni. Patrzył jeszcze chwile na mnie i wyszedł. Rozpakowałam się w miarę szybko i wyjęłam ten stary grat zwany telefonem. Nie był dotykowy ani nie miał żadnych wymyślnych funkcji. Zwykły telefon. Napisałam SMS do Emily. Mojej przyjaciółki z Bidula i do Damiana, także mojego przyjaciela. Kurwa! Jestem w Londynie w jakimś wielkim domu z facetem w garniturze i Lizusem, Lamusem. Ja pierdole, Tęsknie xx. Wcisnęłam WYŚLIJ. Poszło. Usiadłam na łóżku. Postanowiłam się przebrać. Nie będę się ograniczać. Będę nosić to co kiedyś i tak samo wyzywająco. Nie obchodzi mnie ich zdanie. Nie stanę się nagle grzeczną dziewczynką. Połowę życia byłam wyzywającą żyletą. Ubrałam bluzkę nad pępek z frędzlami na brzuchu. Krótkie spodenki, trochę za krótkie. Do tego trampki conversy. Wyglądałam. Dobrze. Poszłam jeszcze podtapirować włosy i pomalować mocniej oczy. Zeszłam tak na dół.
Karol patrzył na mnie zdziwiony z nutką pożądania. W sumie nie miał żony. Nie dziwie mu się. Ma tylko tego synalka i pełno pieniędzy. A Mateusz. On patrzył jakby chciał mnie złapać i zabrać ze sobą. Usiadłam na fotelu obok nich. Popatrzyłam na telewizor. Oni dalej patrzyli na mnie z takim oszołomieniem. W końcu przerwałam cisze.
- Gdzie będę chodziła do rejonowej? - Karol wrócił do rzeczywistości.
- Nie do rejonowej. Do prywatnej. - uśmiechnął się delikatnie.
- Jak to będę musiała łazić w mundurku? Jakoś siebie nie widzę.
- Tak. Będziesz miała mundurek. Ale spokojnie nie jest zły.
Wstałam i wyszłam na dwór. Chciałam się wybrać na spacer po okolicy.  Wyszłam za drzwi i poczułam chłód. Czasem gdy sierociniec był zadłużony. Wyłączano nam ogrzewanie i tak samo zimno tam było. Szłam ścieżką z kamieni. Nagle zauważyłam grupkę ludzi palących papierosy. Zapomniałam swoich więc podeszłam do nich. Byli chyba w moim wieku albo starsi.
- Macie dać fajke? - zapytałam ogrzewając ramiona rękoma.
- Spoko. A ty co nowa? Co cie tu prowadzi? Nie wyglądasz na grzeczną córeczkę bogacza.
- Nie no naprawdę? Jestem tu nowa. Jakiś gość mnie z bidula wziął i myśli ,że wszystko będzie okej. - podpaliłam papierosa i zaciągnęłam się dymem. Pośmialiśmy się trochę. Wypaliłam papierosa. Pożegnałam się i zabrałam ich numery. Ruszyłam w stronę domu. Było jeszcze jasno ,ale zimno. Weszłam do domu. Oni dalej siedzieli w salonie i o czymś rozmawiali. Trzasnęłam cicho drzwiami ,a oni umilkli. Weszłam bez słowa na górę. Usiadłam do leżącego tam laptopa i puściłam sobie trochę rapu. Był głośnio więc nie zorientowałam się ,że Mateusz wszedł do pokoju. Zadzwoniłam do Emily. Odebrała po pierwszym sygnale.
- Siema kurwo co tam? - usłyszałam radosny głos w słuchawce.
- Dobrze suczko. Jutro idę do jakiejś posranej szkoły prywatnej.- ona zaczęła się śmiać.
- Żyleta ta wspaniała jedynkowa uczennica idzie do szkoły prywatniej.- znowu zaczęła się śmiać zawtórowałam jej jak się okazało Damian również. Usłyszałam go w słuchawce. Tęskniłam cholernie za nimi. Są moją nieodłączną częścią. Popytałam się co tam jeszcze u innych i zakończyłam rozmowę. Słuchałam tej muzyki długo. Była już 23:32. Wzięłam jedną fajkę i 3 złote na browarka ze sklepu. Wyszłam bez niczego z domu. Weszłam do 24 h i wzięłam piwo z lodówki. Położyłam na ladę. Nagle kobieta zapytała mnie o dowód. Zaczęłam wciskać jej ,że zostawiłam go w domu. Gdy nagle obok mnie pojawił się jakiś chłopak. Może trochę starszy ode mnie.
- Kasia, ona jest ze mną.- powiedział. Zapłacił wziął moje piwo i wyszedł ze mną ze sklepu.
- Uratowałeś mi dupę, dzięki. Mam dług wdzięczności.- uśmiechnęłam się i otworzyłam puszkę. Wzięłam łyka żółtej cieczy. On odwzajemnił uśmiech. Wydawał się okej. Była w nim jednak jakaś tajemnica. Wyciągnęłam fajkę z tylnej kieszeni i podpaliłam. Zaciągnęłam się. Chłopak też stał obok mnie i palił. Chwile pożartowaliśmy. Nie przedstawił mi się, ja mu także nie. Po prostu staliśmy i gadaliśmy o kilku ciekawych rzeczach. Zaczęło się ściemniać. Jutro jest poniedziałek i idę do tej chujowej szkoły. Dlaczego?! Ruszałam już w stronę domu. Cały czas czułam przenikający mnie wzrok obcego. Czego chciał? Nie odwróciłam się jednak. Wróciłam do "domu" i weszłam do pokoju. Nikogo nie było w salonie. Lizus pewnie spał albo odrabiał lekcje ,a Karol robił coś do pracy. Podeszłam do łóżka ,a na poduszce leżała karta z napisem ...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
WITAM, WITAM W DRUUUGIM BLOGU ;))
Pierwszy rozdział = długi rozdział.

  5 komentarzy = następny rozdział !